Dzień
pierwszy.
Witajcie, mam
na imię Kasia, bardzo popularne imię wśród dziewcząt, ale mniejsza o to.
Właśnie zaczynam, że tak się wyrażę nowy etap w swoim życiu, po maturze
wybrałam się na studia administracyjne niestety w mojej małej mieścinie próżno
szukać dobrej uczelni na której mogłabym studiować, w sumie to nie ma żadnej
uczelni, jedynie filie prywatnych szkół. Decyzja jaką podjęłam to zapisanie się
na studia w stolicy. W między czasie załatwiłam większość formalności zaraz po
tym jak zostałam przyjęta, między innymi te najważniejsze dla świeżo upieczone
studentki administracji, czyli lokum. W sumie nie było aż tak proste jak mi się
wydawało, ale pomijając wszelkie przygody z tym związane jestem w Warszawie i
siedzę na łóżku, tapczanie, czymkolwiek to jest na meblu do spania i
rozpoczynam mój pierwszy w życiu dziennik.
Celowo nie
wskazuję dokładniejszej lokalizacji, abyście nie mogli mnie namierzyć, w sumie
nie wiem czy powinniście mi wierzyć, że naprawdę mam na imię Kasia, bo cóż może
moje imię jest tak rzadko spotykane, że od razu, bądź w niedługim czasie
została bym namierzona przez znajomych. Dlatego póki co chcę pozostać Kasią co
przyjechała do stolicy nie wiadomo skąd, ale z jakiejś mieściny i właśnie
wprowadziła się do akademika, pewna informacja to ta, że faktycznie będę
studiować administrację i to że wszystko co teraz będę tu zapisywać jest prawdą
i wydarzyło się naprawdę. Będą to również moje szczere przemyślenia, oczywiście
nie wszystkie, ale na pewno te którymi zechciałam się na podzielić.
Co tu napisać,
może opiszę ten lokal w którym zamieszkam przez najbliższe trzy do pięciu lat.
Byliście nad morzem w tanich pokojach gościnnych, jeżeli tak to ten pokój
takowe przypomina, spanie z jasnego drewna i część do spania trochę twarda z
jakiegoś zielonego materiału, na pewno nie skóra i nie welur, nie wiem jeszcze
jak się je otwiera i czy mogę liczyć na skrytą gdzieś pościel. Takie łóżka w
pokoju są trzy, zatem możliwe jest pojawienie się nowych osób, jak mniemam
dziewczyn, gdyż nie było nigdzie mowy o koedukacyjnych pokojach. Do każdego
łóżka można powiedzieć, że przynależy pusta szafa z pięcioma wieszakami na
start, zdążyłam się zorientować w wyposażeniu dwóch pozostałych, do tego proste
studenckie biurko z lampką do poświecenia sobie przy lekturze. Dodatkową mini
gwiazdkę lokal otrzymuje za wiszący kilkunastoletni przynajmniej telewizor jak
to mawia tato z dupą i dekoderem DVB-T. Całe szczęście jest WI-FI co otwiera mi
okno na świat i dostęp do tych informacji bez których nie byłoby mi łatwo się
obyć.
Plusik również
za łazienkę z prysznicem, co prawda będę ją dzieliła zapewne z dwiema osobami,
ale lepsze to niż toaleta na korytarzu, ale jest jeden mankament ktoś musiał
uszkodzić blokadę w drzwiach i nie jest możliwe zamknięcie się od środka, ech.
Trzeba to będzie zgłosić, na pewno jest jakiś serwis od nagłych wypadków.
Ciekawe jak to
jest z wizytami gości, tzn. na pewno mogę przyjść, ale jak wygląda kwestia
noclegu, myślę o swoim chłopaku w końcu nie bardzo mi się uśmiecha jeździć co
miesiąc do domu aby się z każdym zobaczyć, a tak to może by się udało żeby
czasem przenocował tu ze mną. Tylko zaraz współlokatorki tu będę, ciężko się z
tym wszystkim od razu oswoić. Rozpakuje się i do końca dnia będę miała wolne
dla siebie, no jeszcze może tylko wyskoczę do sklepu, gdyż posiadam tu również
małą typowo studencką lodówkę, zatem postaram się zasilić ją przez wizytę w
pobliskim dyskoncie/ Ciekawe czy ktoś jeszcze dziś się wprowadzi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz