piątek, 24 lutego 2017

Pamiętnik studentki cz 12

Dzień czternasty trzeci tydzień


Poniedziałek dziś wykłady i ćwiczenia, powrót na uczelnie lecz moje myśli jeszcze krążą wokół wczorajszego dnia rozmów z Julitą i jej nocnych igraszek. Sama nie jestem święta, ale wczoraj udało mi się powstrzymać. Chciałabym się poniekąd dowiedzieć co towarzyszyło wczoraj Julicie, ale na pewno nie podejdę ot tak i nie spytam.
Ale za to Julita, ona się nie krępuje i wprost podjęła z nami bezpośrednią rozmowę dającą nam jasną informację o swoich planach.
- Będę chciała się z kimś spotkać na osobności czy mogę liczyć na to, że w środę wybierzecie się gdzieś po szkole?
- No dobra. – Jako pierwsza odpowiedziała Olga ze wszystko mówiącym uśmiechem, na który równie jednoznacznie odpowiedziała Julita.
- Coś sobie zorganizujemy. – Powiedziałam błądząc oczami po pokoju.
- Super dziękuję wam. – I zanurzyła się w smartfonie potwierdzając, że tak powiem swoją rezerwację ze swoim chłopakiem.
W sumie to nie głupie co zaproponowała Julita, może i ja bym z czegoś takiego skorzystała, a może Paweł by sobie znalazł jakąś kwaterę na weekend jakby czasem przyjechał to mielibyśmy gdzie się podziać. Już o czymś takim myślałam, ale nie wyszłam z tym pomysłem do Pawła, hmm jak dziś wieczorem będziemy rozmawiać podpytam go co o tym myśli, wydaje mi się że to mu się spodoba.

Paweł bardzo przychylnie się do tego odniósł, lecz ten weekend zupełnie mu nie pasuje, następny z kolei nie bardzo mi będzie odpowiadał ze względu na okres, więc lepiej jak sobie przesiedzę go tutaj. I tak na dobrą sprawę to najbliższy wolny termin na jego dłuższy przyjazd będziemy mieli dopiero w listopadzie. Mamy zatem więcej czasu na zaplanowanie i zaproponowałam mu pomoc w poszukiwaniach, dobrze by było żeby znalazło się coś gdzieś blisko, ponieważ nie jestem biegła w tutejszej komunikacji miejskiej, ale przez miesiąc czasu może mi się poprawi orientacja na mieście. Ale jeszcze może w tym miesiącu coś wykombinuje, może zrobię taki manewr jak Julita i zaproszę go wcześnie rano i opuszczę jeden dzień na uczelni zapraszając go tu, muszę to sobie dość szybko zorganizować i najlepiej zanim mi się okres zacznie. Ile to planowania dla jednego spotkania.

czwartek, 23 lutego 2017

Pamiętnik Studentki - fantazja Julity cz 11

Dzień trzynasty

Wyraźnie ochłonęłam po wczorajszym spotkaniu z Pawłem, ale było coś czego się obawiałam ze strony Julity. Jej spojrzenia z poprzedniego wieczoru, kiedy to nakryła mnie na pieszczotach. Odłożyło się to na ten poranek.
- Przystojnego masz chłopaka.
- Dzięki. – Odpowiedziałam z lekkim uśmiechem obawiając się kontynuacji.
- To o nim tak wczoraj fantazjowałaś wieczorem? – Bałam się tego i od razu zaczęło mnie palić na twarzy. – Nie krępuj się, jesteśmy dziewczynami i mamy swoje potrzeby ja też lubię sobie pofantazjować wieczorami, lubię też o tym rozmawiać tylko nie każdy chce się tym dzielić. Nie chcę absolutnie Cię wystraszyć, wydajesz mi się wyjątkowa i mam takie odczucia, że mogłabym się tobie czasem zwierzyć z czegoś a Ty mi. Oczywiście rozumiem i widzę, że masz opory, ale zapewniam Cię, że bardzo dobrze jest mieć kogoś przed kim możesz się w pełni otworzyć i wyrzucić to z siebie.
- Też się cieszę, że akurat na Ciebie trafiłam, ale masz rację mam opory przed takimi rozmowami…
- A może chciałabyś się przejść ze mną gdzieś na pogaduszki?
- Ale to później i nie obiecuję, że coś z siebie wyduszę o tym o co pytałaś.
- No jasne, ale powiedz mi myślałaś o nim, nikomu nic nie powiem, daję słowo.
- Nie…
- No dobrze już nie będę naciskać, będziesz chciała to powiesz.
- Nie o nim… – I sama nie wiem jak to zrobiłam, że to powiedziałam.
- Ooo…, dziś wychodzimy na pogaduchy musisz mi o tym opowiedzieć, a ja opowiem ci o mojej ostatniej fantazji. – Puściła mi oko uśmiechając się przy tym jakby chciała powiedzieć będzie fajnie Kaśka spodoba Ci się i ruszyła do zwalnianej łazienki.
Umówiłyśmy się wyjście po szesnastej, Olga ma również spotkanie ze swoją paczką więc również wychodzi i nie będzie głupio wyglądało, że wychodzimy same bez niej w ogóle póki co odnoszę wrażenie, że trzyma się troszkę z boku nas.
Wybrałyśmy się z Julitą do parku, ona się zawsze ciekawie potrafi ubrać i ma ciekawe pomysły na siebie, ubrania jakie dobiera świetnie pasują do jej jasnej karnacji i złotych niemal blond włosów. Dziś do białej bluzki założyła ciemno granatowe obcisłe jeansy, jasno brązową kurtkę i czerwony kraciasty szal, który mocno podkreślił jej twarz. Włosy pospinane spinkami związała w kucyk i nałożyła błękitny makijaż pod kolor niebieskich oczu, rzęsy wydłużył jej czarny tusz, a usta podkreśliła różowym błyszczykiem. U mnie makijaż raczej nie istnieje, jedyne czego używam to pomadki, ale są dni kiedy zazdroszczę jej troszkę tego makijażu.
Rozmawiałyśmy troszkę o ciuszkach, w sklepach jest kolekcja na następny sezon już obejrzałyśmy też propozycje stylów na jej smartfonie. Co chwila jednak ktoś do niej pisał, jakaś koleżanka Anita i wówczas przerywałyśmy oglądanie, aż w końcu…
- Poprosiłam aby już nikt nie pisał przez najbliższe dwie godziny, w ogóle nie można porozmawiać, w sumie dawno nie byłyśmy w galerii może się wybierzemy niedługo, nie będziemy teraz nic kupować bo ceny są sezonowe, ale poprzymierzać kto nam broni, co o tym myślisz?
- No czemu nie może w przyszły weekend?
- To zapisuje sobie w kalendarzyku. – A w tym kalendarzu było dość sporo pozycji i wcale się nie dziwię jej tego zapisywania umówionych spotkań, ja to już bym się pogubiła. – No ale wyrwałam Cię na spacer żeby coś od Ciebie usłyszeć. – Zakończyła to ciekawym uśmiechem i oczami głęboko wpatrzonymi w moje.
- No więc… To wcale nie jest proste.
- To może ja zacznę i opowiem pierwsza i to Cię odblokuje, co Ty na to?
- No spróbujmy…
- Fantazjowałam pod prysznicem w sumie zaraz po tym jak przyjechałam, w mojej wyobraźni zaprosiłam chippendalesa w białej koszuli do połowy rozpiętej i czarnych spodniach, u spodu koszuli i nad spodniami wystawała mu krawędź bielizny. Zaprosiłam go pod prysznic i zmoczyłam go w jego ubraniu przez co wyglądał jak mister mokrej koszuli, która przyklejając się do jego ciała zdradziła budowę jego umięśnionego torsu. Gdy złapał mnie i przyciągnął do siebie chcąc zdominować prysnęłam mu w twarz wodą i odskoczył pod ściankę. Odłożyłam słuchawkę prysznica i pociągnęłam palcem po jego ustach podbródku i jabłku Adama i dalej w dół odpinając guziki jego koszuli…
Aż mi się robiło gorąco kiedy zaczęłam tego słuchać jak ona opowiada z uczuciem jakby znów to robiła, co chwila rozglądałam się czy nikt nie idzie i nie będzie tego podsłuchiwał, ale nie mogłam tego przerwać, bo chciałam słuchać dalej i zawsze szybko wracałam do jej opowieści.
- ... nie zdjęłam jej z niego za to rozprawiłam się z jego spodniami, które po rozpięciu od razu zsunęłam i zobaczyłam jego wypukłość schowaną pod czarnymi stringami, hihi… Uwielbiam w fantazjach facetów w stringach. Nie wyjęłam jego penisa, ale zbliżyłam się do niego i zajęłam się jego pośladkami, tak jędrnymi że nie mogłyby już być twardsze. Pozwoliłam też mu się dotykać i pozbawiłam go koszuli, ale żeby mnie zaraz nie zdominował położyłam mu ręce na ramionach i zmusiłam żeby zszedł niżej i zaczął pieścić językiem moje sutki ściskając je w dłoniach, które zbierały piersi. Nie mam kompleksów na temat piersi, mam bardzo małe, ale widzę w nich dużo zalet i lubię jak się je dotyka, zresztą jak każda z nas. Zapragnęłam go bardziej i tak jak do piersi nakazałam mu zniżyć się do mojej muszelki, staram się o nią zawsze zadbać i na bieżąco ją depiluje, a czasem robię sobie jakiś wzorek z włosków, a Ty?
- Eee…, ja tylko trochę podcinam. – Nie spodziewałabym się po sobie, że odpowiem na takie pytanie.
- No ale, chyba chcesz wiedzieć co było dalej?
- Nom.
- Wkręciło Cię. – Powiedziała z zadziornym uśmiechem. – Oplatał językiem moje wargi, całował po udach i wsuwał mi swój język do środka, czułam jakby to był mały ptaszek niesłuchanie delikatny, potem dołączył palce, a ja wplecionymi palcami w jego włosy sterował jego ruchami. Wycałował mi również pupę i nie tylko pośladki, ale to było przyjemne jak język muska drugi otworek, mmm… Po tych pieszczotach pozwoliłam my wstać i wyjęłam jego ogolonego członka, ściągnęłam skórę z czubka ruchem w dół i odwróciłam się do niego tyłem. Wziął mnie od tyłu trzymając za biodra był ostry z początku, potem złagodniał masując piersi i znów był ostry, dawał mi klapsy które przechodziły impulsem po całym ciele. Zmieniłam pozycję i weszłam na niego, miałam większą kontrolę nad ruchami, ale on wciąż dominował mnie więc wyszliśmy spod prysznica i położył się na górze, gdzie robiłam na co miałam ochotę. Wkładałam mu palce do ust i kazałam ssać, kazałam się dotykać i sama zwiedzałam jego ciało, to co lubię robić jak kończę to odchylam się do tyłu i łapię za jajeczka i mocno je masuje i czułam jak eksploduje we mnie wszystko, moje ciało się rozpadało, a ja no wiesz sama pod prysznicem w palcami w środku, hihi.
- Wow, jak ty to wszystko opowiedziałaś.
- Nie ma się czego wstydzić Kasiu, to nasze potrzeby, to całkiem ludzkie. No a teraz ty.
- Mamy fajnego wykładowcę od postępowania administracyjnego…
- Aaa…, ale chyba nie jakiś stary?
- No nie, ma koło trzydziestki i bardzo ładne ciemne włosy.
- Lubisz jak facet ma ciemne włosy?
- Nie wiem, chyba po prostu bardzo do niego pasują…
- A więc kolor nie ma znaczenia?
- No nie raczej, jest też strasznie przystojny, elegancki taki ideał.
- I to o nim tak fantazjowałaś wieczorem?
- Taaak…
- Opowiedz coś więcej…
Dałam się w to wciągnąć i opowiedziałam jej całą fantazję, a przynajmniej to co pamiętałam dobrze, Julita słuchała wszystkiego w napięciu wpatrzona we mnie nie odrywała praktycznie wzroku i dopytywała o szczegóły, bo nie zrobiłabym tego tak jak ona.
- No no, a taka cicha woda z Ciebie Kasiu.

Wieczorem te opowieści dały mi o sobie znać i czułam przemożną chęć dotyku i sama nie wiem jak się powstrzymałam. Leżąc jednak słyszałam, że ta sztuka nie udała się Julicie wiercącej się na łóżku, odwróciłam się, choć pewnie nie powinnam i znów nasze spojrzenia się spotkały, ale ona tylko się uśmiechnęła i kontynuowała swoją fantazję z jedną ręką poniżej pasa, a drugą na piersi. Gdy skończyła pobiegła podskakującym galopem do łazienki, ja dokonałam ostatniego zapisu i zasypiam.

Pamiętnik Studentki cz 10

Dzień dwunasty tydzień drugi

Wyjechałam po Pawła na dworzec, dziewczyny poleciły mi Łazienki Królewskie, jako świetne miejsce na spacer i spędzenie czasu z chłopakiem i też zrobiłam. Miałam troszkę problemów z dojazdem troszkę źle wsiedliśmy na początku, ale telefon do Julii rozwiązał problem, sprawdziła jak się wykaraskać z tego i dotrzeć na miejsce.
Park, hmm wspaniałe miejsce, mało powiedziane cudowne, bardzo zadbane, każdy krok był przyjemnością, a jeszcze w towarzystwie Pawła wyjątkowy. Gdy siedzieliśmy wtuleni na ławce podeszły do nas dzikie kaczuszki w nadziei, że je czymś poczęstujemy, widziałam że to dość popularna praktyka szczególnie u rodzin z dziećmi, kaczuszka podchodzi do niewiele większego szkraba, który wystraszony zbliżającym się ptakiem wyrzuca kawałek pieczywa, a wszystkie zebrane na uczcie ptaki kierują się za spadającym kawałkiem.
Bardzo brakowało mi Pawła przez te kilka dni, a przecież takie rozłąki będą dłuższe nie będzie przyjeżdżał co tydzień na każdy mój wolny weekend, musiałam się nim nacieszyć do pełna, nie miałam też sumienia ganić go za to, że jego ręka sięga nieco za nisko niekiedy masując mi pośladek, ale i mi tego dotyku brakowało.
Poszliśmy też do małej pizzerii, zamówiliśmy średnią capriciose co zaspokoiło mój głód jak i Pawła sądząc jego przeciąganiu na krześle. Nie pozwolił mi zapłacić. Przyszła już tylko pora na wizytę w akademiku.
Dojechaliśmy już bez problemów, bez problemów także weszliśmy, na recepcji nikt nic nie mówił. W pokoju była tylko Julita, przywitała nas miłym uśmiechem wyłaniającym się zza książki, do której włożyła zakładkę i poderwała się w naszą stronę.
- Cześć, Julita jestem, chłopak Kaśki. – Niebyło to pytanie bardziej stwierdzenie.
- Tak, miło mi, Paweł.
- Nie będę wam przeszkadzać czuj się jak u siebie.
- Dzięki.
- To moje łóżko, a tam jest miejsce Olgi, ale chyba gdzieś wyszła.
- Tak poleciała po żel pod prysznic i parę innych rzeczy których nie zabrała jednak z domu. – Po dodaniu tych innych rzeczy puściła do mnie oko z zadziornym uśmiechem.
- Napijesz się czegoś?
- Hebraty.
- A może czegoś mocniejszego? – Pytanie doleciało ze strony Julii.
- Czeka mnie jeszcze powrót, ale może innym razem.
- Długi się znacie, znaczy chodzicie ze sobą, Kaśka nic mi o sobie nie mówi, a pewnie często piszecie ze sobą, o Tobie to może raz coś wspomniała, ale zaraz skończyła temat.
- Znamy się trzy lata, a dwa i pół roku jesteśmy razem.
- Całkiem długo, no już nie przeszkadzam. – To powiedziała gdy nadziała się na moje spojrzenie.
 W akademiku brakowało nam już prywatności, a czas zleciał nieubłaganie i nadeszła pora by Paweł wracał do domu. Wychodząc Julita zapewniła go żeby śmiało przyjeżdżał jak tylko ma ochotę, a przed samym wyjściem wpadła jeszcze Olga. Zdążyłam ich tylko sobie przedstawić i wyszliśmy by zdążyć na powrotny PKS.
Gdy wracałam, serce mi waliło mocno, moje samopoczucie ogarną smutek, czułam się samotna jakby mi kogoś odbierano. Jak wróciłam do akademika zalałam się łzami, Olga brała w tym czasie prysznic, a Julita od razu zobaczyła że coś jest nie tak zjawiła się momentalnie koło mnie. Jakby z góry znała powód moich łez zapewniając mnie o jego powrocie i o następnym spotkaniu, które mogę umówić kiedy tylko będę chciała.

To wsparcie z jej strony wypełniło trochę tą pustkę, ale gdy się położyłam jeszcze kilka łez napłynęło mi do oczu.

czwartek, 16 lutego 2017

Pamiętnik Studentki - pierwsza fantazja cz 9

Dzień ósmy tydzień drugi - pierwsza fantazja

Julita zwijała się bólu głowy, nie pamięta co piła i ile wypiła, ale za to doskonale wiedziała jak bardzo niemożliwy jest ból głowy. Brała już trzecią tabletkę i wypiła dwie półtoralitrowe butelki wody. Nie widzi mi się jej obecność na uczelni, podobnie jak Oldze w związku z czym namówiłyśmy ją na sen, a same ruszyłyśmy na uczelnie.
O wykładach nie ma co pisać, chyba większość czasu spędziłam na pisaniu z Pawłem i Julitą dochodzącą do siebie. Nie ona jedna opuściła dzień na uczelni z grupy integracyjnej – pierwszy studencki kac ma już na swoim koncie, a to dopiero pierwszy tydzień.
Gdy wróciłyśmy z Olgą do akademika czekał na nas wykwintnie jak na warunki podany obiad, filet z ryby z ziemniaczkami puree i surówką, a do tego dwie lampki białego wina. Nakrycia były trzy, a lampki wina tylko dwie, więc Julita odpuszcza i słusznie.
Kiepska forma sprawiła, że Julita poszła dalej odzyskiwać siły w trakcie snu, a ja z Olgą zajęłyśmy się sobą, a właściwie swoimi telefonami. Umówiłam się na weekend z Pawłem przyjedzie do mnie rano więc spędzimy sobotę razem, muszę zaplanować gdzie go zaprosić, może jak dziewczyny nie będą miały nic przeciwko to zaproszę go na chwile do naszej kwatery.
Dzień jedenasty tydzień drugi                           
Piątek, dzień z tylko jednymi wykładami, a jutro już sobota i przyjeżdża Pawełek. Już się nie mogę doczekać jutra, dziewczyny wyraziły też zgodę na pokazanie mu pokoju więc zaproszę go na chwilę do nas.
Myślałam też o prowadzeniu tego dziennika i zdecydowałam, że po tym jak pominęłam dwa ostatnie dni, jak uważam słusznie zresztą (nie widzę sensu przepisywania tutaj notatek z zajęć), będę dokonywała wpisów, które będę dotyczyły moich głębszych odczuć, sytuacji, zdarzeń do których będę chciała kiedyś wrócić.
I tak jednym z tych zdarzeń jakie może miałam na myśli dokonując wcześniejszego wpisu z przed kilku godzin jest doktor Brzyski. Ideał mężczyzny, piątek i jego postępowanie administracyjne to mój ulubiony przedmiot i może być wałkowany przez całe studia. No i ani słowa Pawłowi, ale za to z dziewczynami będę miała temat. Już go nawet ochrzciłam to będzie mój doktor BLACK, od jego czarnego garnituru, w którym poprowadził pierwszy wykład i z którego zapamiętałam dokładnie jego modelowy krok po sali z ręką trzymaną w kieszeni i okularach z czarnymi oprawkami, a jaki ma kolor włosów…, chyba nie muszę już nic dodawać.
Późnym wieczorem, po prysznicu kiedy to nastała błoga cisza a ja nie mogłam zasnąć tylko nie wiedziałam do końca co jest tego powodem, a powody mogły być tylko dwa jutrzejszy przyjazd Pawła i Black. Czułam się tak jak kilka lat temu kiedy poznałam Pawła, ale chyba teraz moje ciało bardziej wirowało. W takie bezsenne wieczory zdarza mi się oddać fantazjom z Pawłem, ale nie jestem sama w swoim pokoju w domu.
Mimo to ręka błądziła tam gdzie nie powinna, a może tam gdzie nie wypadało. Jednak co gorsza myśli o Pawle były wypierane przez obraz nauczyciela.
To tylko fantazja, to nie jest żadna zdrada, ani nic w tym rodzaju, chyba…
- Pani Katarzyno, proszę zaczekać.
Byłam ubrana w akademicki mundurek, niebieski sweter na guziczki, biała bluzka, której nie zapięłam jedynie pod szyją i zielono-niebieska spódnica w kratę, a do tego skarpetki stópki i biało-czarne trampki.
On w swoim gustownym czarnym garniturze, białą koszulą, kruczo czarne włosy lekko muśnięte żelem dodawały efektu kolorowi i połyskujące pantofle z bardzo wysokiej półki. Zbliżył się do mojej ławki swoim charakterystycznym krokiem.
- Dość mało notatek Pani sporządziła, za to bacznie mnie pani obserwowała przez całe zajęcia.
Od razu spaliłam raka i spuściłam głowę w dół.
- Proszę odpowiedzieć, notatki bardzo pomagają studentom.
- Yyy… Nie umiem na to odpowiedzieć.
- No tak, chyba najczęstsza odpowiedź jaką przychodzi mi słyszeć.
- Będę już notować, a dzisiejsze zajęcia przepiszę.
Spojrzałam tylko na niego i od razu ponownie musiałam odwrócić wzrok, a nogi mi się ścisnęły.
- Widzę, że coś Panią gryzie, proszę na mnie spojrzeć.
Zrobiłam to spojrzałam i całkowicie się rozleciałam na jego widok tak bliski. Moja głowa powiodła w jego stronę, a usta ułożyły się jednoznacznie. Nie odwzajemnił tego pocałunku.
- Przepraszam, nie powinnam.
- Nie proszę to powtórzyć, jeżeli Pani ma na to ochotę.
Tym razem jego wargi poruszyły się i ten pocałunek trwał jakieś pół minuty, kiedy odskoczyliśmy od siebie wpatrując się w siebie.
Przysunął się do mnie usiadł zwrócony całkowicie w moją stronę i mnie wraz z krzesłem również obrócił i ze złączonymi nogami siedziałam na wprost niego. Jego ręka ułożyła się na moim kolanie i przesuwała do góry chowając się pod kraciastą spódniczką. Straciłam władzę w nogach, a przynajmniej panowanie nad nimi, czując jedynie jak się rozluźniają.
Koniuszkiem palca dotknął materiału moich białych majtek, a we mnie wszystko się skręciło i poderwałam się do góry.
Nie uciekłam, usiadłam mu na kolanach i przytuliłam się całując go.
Objął mnie ręką poniżej biodra dbając o to bym się nie zsunęła i zaczął rozpinać trzy zapięte guziczki swetra. Ręka podtrzymująca mnie schowała się pod spódniczką i dotykał mojej skóry. Wolna ręka zajęła się moją bluzką rozpinając od góry jej guziczki. Gdy tylko odsłonił się mostek białego gładkiego stanika wsunął rękę pomiędzy biustonosz a bluzkę przesunął dłoń wzdłuż miseczki i objął ją w dłoni. Skąpałam się z nim we francuskim pocałunku gdy mnie tam dotykał, a udo czule pieścił drugą ręką.
Rozpiął całą bluzkę, a ja grzecznie pomogłam mu ją wraz ze swetrem z siebie ściągnąć. Gdy opadły na podłogę dłoń która tak mnie pozbawiała ubrań wsuwała się pomiędzy moje uda grzecznie robiące jej miejsce, aż do majtek. Tam całą dłoń przyłożył do wzgórka masując go przez materiał majtek, a pace zaś zataczały przyjemne kręgi pomiędzy wargami. Wiercąc się na jego kolanach z przyjemności jaką mi daje zabrałam się za rozpięcie jego koszuli. Gdy odpięłam tyle ile zdołałam, prawie całą zresztą objęłam go jedną ręką, a drugą delektowałam się dotykiem jego torsu.
Czując że trzymam się go mocno zabrał rękę z uda i powędrował nią po plecach do zapięcia stanika, trwało to tyle co jego dotyk i poczułam rozluźnienie po bokach. Zdjął jedno ramiączko i ręka wróciła by mnie podtrzymywać, a ja zdjęłam drugie z ramiączek wraz z całym stanikiem.
Siedziałam prawie nago na jego kolanach, pierś lekko dotykałam jego klatki, choć chciałam aby cała na niej spoczęła, a w tym momencie podniósł mnie na rękach i położył mnie na stoliku leżącą.
Zdjął swój garnitur i koszulę, zwinął go niedbale i ułożył mi pod głowę. Leżałam czekając na jego ruch, kiedy to stanął na końcu ławki tak bym go widziała, nogi oparłam na jego biodrach. Nachylił się nade mną i delikatnie pocałował w usta, w dolną wargę w podbródek, mostek pomiędzy nieznacznie tylko zaznaczonymi piersiami i objął je dłońmi a na sutkach złożył równie delikatne pocałunki. Stały się bardzo małe i bardzo twarde i połechtał je jeszcze językiem, na co moje ciało nie zostało obojętne wykrzywiając się w rozkoszy.
Całował dalej idąc w dół zatrzymał się na brzuchu na wysokości spódnicy. Odpiął boczny guziczek, zsuną ją przez uniesione do góry nogi, to samo zrobił z majtkami i przyklęk.
Jeszcze jeden całus na wzgórek łonowy lekko przystrzyżony ale nie do końca i ostatni lekki całus w wargi muszelki. Każdy następny był już innym wielkim doznaniem, jego język wsuwał się we mnie, a ja wiłam się z rozkoszy wplatałam palce w jego głowę i przyciągałam ją do swojego ciała pożądając jego pieszczoty.
Oderwał się kiedy była bliska szaleństwa, wstał i odpiął pasek spodni i zrzucił je z siebie. Miał krótko przystrzyżone czarne włoski nad swoją erekcją, którą płynnie zanurzył we mnie płynnym ruchem, zrobił jeszcze kilka takich ruchów przytrzymując mnie za biodra, by objąć moje piersi i wchodząc we mnie całować je.
Podnosiłam klatkę jak tylko mogłam by mógł chłonąć w ustnych pieszczotach moje piersi, a nogami oplecionymi wokół niego nadawałam mu rytm wejść tak mocnych, że poruszałam się razem z ławką jęcząc z rozkoszy. Kilka szybszych pchnięć we mnie i znów wolne pełne i mocne wypełnienie połączone z pieszczotą piersi. Czułam jak moje ciało rozpada się na miliardy kawałeczków. Rozkosz z jednego miejsca mojego ciała rozprzestrzenia się po całym ciele, aż zaciskać zaczęła się moja pochwa w orgazmie.
Pochłonięta w tej fantazji musiałam jednak wydawać z siebie pewne osobiste dźwięki, gdy skończyłam dostrzegłem skuloną, lecz z otwartymi oczami wpatrzoną we mnie Julitę.
Wiedziała na pewno, że na nią patrzę i nasze spojrzenia się tkwiły w sobie przez kilka długich bardzo sekund.

Musiałam jednak wstać, obmyć się choć troszkę czując nadmiar wilgoci. Gdy podążyłam do łazienki czułam wzrok Julity na sobie, jednak nie odezwałam się na to ani słowem. Gdy wracałam Julita odwrócona już była na drugi bok, położyłam się. Zapisałam to wszystko i zasnęłam.

Pamiętnik Studentki cz 8

Dzień ósmy tydzień drugi

Julita zwijała się bólu głowy, nie pamięta co piła i ile wypiła, ale za to doskonale wiedziała jak bardzo niemożliwy jest ból głowy. Brała już trzecią tabletkę i wypiła dwie półtoralitrowe butelki wody. Nie widzi mi się jej obecność na uczelni, podobnie jak Oldze w związku z czym namówiłyśmy ją na sen, a same ruszyłyśmy na uczelnie.
O wykładach nie ma co pisać, chyba większość czasu spędziłam na pisaniu z Pawłem i Julitą dochodzącą do siebie. Nie ona jedna opuściła dzień na uczelni z grupy integracyjnej – pierwszy studencki kac ma już na swoim koncie, a to dopiero pierwszy tydzień.
Gdy wróciłyśmy z Olgą do akademika czekał na nas wykwintnie jak na warunki podany obiad, filet z ryby z ziemniaczkami puree i surówką, a do tego dwie lampki białego wina. Nakrycia były trzy, a lampki wina tylko dwie, więc Julita odpuszcza i słusznie.

Kiepska forma sprawiła, że Julita poszła dalej odzyskiwać siły w trakcie snu, a ja z Olgą zajęłyśmy się sobą, a właściwie swoimi telefonami. Umówiłam się na weekend z Pawłem przyjedzie do mnie rano więc spędzimy sobotę razem, muszę zaplanować gdzie go zaprosić, może jak dziewczyny nie będą miały nic przeciwko to zaproszę go na chwile do naszej kwatery.

Pamiętnik Studentki cz 7

Dzień siódmy

Pierwszy dzień wykładów, spodziewałam się chyba wolniejszego tempa, a tu na każdym wykładzie tempo przekazywania informacji było dość spore, wielu rzeczy nie udało mi się zanotować. Najgorsze było prawo administracyjne, profesorka korzystając z rzutnika kładła folie z tekstem, który należało przepisać, tempo było zabójcze widziałam jak niektóry po pierwszych trzech tekstach to zaczęli się poddawać, to szukali możliwości współpracy umawiając się na przepisywanie po połowie wyświetlanego tekstu i praktycznie wszystko z paragrafami z ustawy i kodeksu.
Czy był dziś jakiś ciekawy wykład – NIE!!!
Cieszę się, że jestem w pokoju i szykuję sobie paluszki rybne, choć to co się znajduje w nich ciężko nazwać rybą…
W między czasie wróciła Olga zajadając się hamburgerem, czułam się pokarana przez ten dzień. Ale mam nadzieję, że jutro będzie o niebo lepiej, a może po prostu spokojniej.

Pod wieczór wróciła Julita, która już integrowała się z nowymi znajomymi. Pierwsze kroki skierowała do łazienki, a następnie do lodówki w poszukiwaniu czegoś co zaspokoiłoby jej wilczy apetyt po alkoholu.

Pamiętnik Studentki cz 6

Dzień szósty

Co za wpadka… Wstałam rano było koło szóstej, ale byłam tak zaspana, że jeszcze w ogóle nie kontaktowałam, a bardzo chciało mi się siku, jak nic to zasługa wczorajszego piwa o smaku tequili, więc w pół przytomna podążyłam do łazienki, gdy stanęłam jak wryta i poczułam gorąco rozpływające się po moim ciele gdy zobaczyłam wycierającą się po prysznicu Julię. Wiedziałam, że zamek jest zepsuty, obie dziewczyny uprzedziłam o tym, a mimo to nawet nie zapukałam tylko się wpakowałam jakbym sama tu mieszkała. Zmieszanie jakie mnie ogarnęło nie pozwoliło mi nawet wydusić z siebie słowa, to Julia pierwsza powiedziała jak gdyby nigdy nic:
- Co tam?
- Yyy…, przepraszam…, nie wiedziałam…, że no…, że łazienka…
- Jest zajęta? – Odpowiedziała jak gdyby nic się nie stało.
- Yyy…, tak…
- Zaraz wychodzę, nie krępuj się.
Oparłam się o umywalkę nie wiedząc do końca co począć, a Julia spokojnie kończyła wycieranie swojej skóry o jasnej karnacji, myślałam że ta chwila się nie kończy, myśli o zakłopotaniu ciągle kołatały mi w głowie, a zaczęły się już pojawiać też takie, które krytykowały ją za tak długie wycieranie, gdy mój pęcherz tak napierał na mnie.
Założyła jeszcze na siebie jeden ze swoich kompletów czarnej bielizny składający się z biustonosza i czegoś w rodzaju stringów i tak wyszła z łazienki. A ja pozostałam w niej sama ze swoim rozpalonym ze wstydu ciałem. Przypomniało mi się też co kiedyś powiedziała Marta, choć dotyczyło to czegoś zupełnie innego, nie do końca pamiętam czego, ale powiedziała wtedy ”niech się wstydzi ten kto widzi”, jej jak te słowa teraz do mnie pasują.
Gdy wyszłam Julita siedziała na łóżku w samej bieliźnie przeglądając portale społecznościowe w smartfonie. Usiadłam obok i jeszcze raz ją przeprosiłam.
- Nie ma za co, nie Twoja wina że zamek od środka nie działa, a po za tym to jesteśmy kobietami i jesteśmy tak samo zbudowane, nie mam nic czego ty nie masz, a Ty nie masz nic czego mi brakuje i nie zadręczaj się tym, bo mi też i Oldze również może się zdarzyć, że wparujemy do łazienki kiedy ty będziesz brała prysznic. Żyjemy w akademiku takie rzeczy mają miejsce – położyła mi w tym czasie dłoń na ramieniu, po czym jeszcze dodała – choć przytul się, żebyś wiedziała że się nie gniewam i Ty również nie masz się za co winić.
Z lekkim oporem przytuliłam się do niej, Julita pogładziła mnie po plecach w geście podniesienia na duchu.
- No dobra może zrobimy coś do jedzenia, wybierasz się na rozpoczęcie roku?
- No tak.
- No to się zbieraj, ja zaraz się ubieram.
Ten dzień był dla mnie zdecydowanie ponad moje tempo życia. W sumie ledwo zdążyłyśmy na rozpoczęcie roku, a po drodze nie mogłam znaleźć żadnego tematu jakim mogłabym nawiązać rozmowę z Julią, nie potrafiłam też rozwinąć tematów jakie ona poruszała. Cały czas czułam się źle z tym co się stało rano.
Na wieczór zorganizowałyśmy sobie butelkę różowego kalifornijskiego wina, którą we trzy błyskawicznie opróżniłyśmy w toastach za pomyślne przejście semestru.

Po wszystkim poprosiłam dziewczyny, abym to ja się umyła jako pierwsza, chcę jak najszybciej zakończyć ten dzień i zasnąć, liczę że to mi pomoże wrócić do normalności jutro.

Pamiętnik Studentki cz 5

Dzień Piąty

Obudziłam się późnym rankiem, a mimo wszystko jako pierwsza więc pospiesznie skorzystałam z toalety korzystając z okazji bez ustalania kolejności. Postanowiłam też przywitać dziewczyny czymś miłym więc zaczęłam przygotowywać pysznie wyglądające piętrowe kanapki z plastrem wędliny, sera, liściem sałaty głowiastej, całość przesmarowałam cienką, bardzo cienką warstwą majonezu i podpisałam kanapki ketchupem. Dla każdej po dwie.
Pierwsza przebudziła się Olga, a zaraz za nią zaczęła przeciągać się Julia. Aby szybciej je rozbudzić powiedziałam głośno „Śniadanie podano”. W trakcie ustaliłyśmy porządek dnia, w którym tak jak wczoraj ustaliłyśmy pomożemy Oldze rozpakować rzeczy.
Doszłam do wniosku, że ilość osób rozpakowujących bagaż nie wpływa na skrócenie, a wręcz na wydłużenie czasu. Nad wieloma rzeczami musiałyśmy się pogrążyć w dyskusji i zachwytach. Mi najbardziej podobały się kraciaste koszule, które zauważyłam również u Julii gdy jej pomagałam, Julii zaś spodobała się rozkloszowana wielowarstwowa kremowa spódniczka.

Gdy już dokonałyśmy wszystkiego poszłyśmy do galerii. Z Julią znamy już rozkład sklepów, więc jakbyśmy się rozdzieliły to bez problemu byśmy się odnalazły umawiając się przy jednym z nich. Tak odwiedziłyśmy kilka sklepów z ciuchami, dwie drogerie i sklep z dodatkami. Niekiedy bardzo ciężko było sobie powiedzieć nie i choć wróciłyśmy bez dodatkowych bagaży to zdążyłyśmy porządnie zgłodnieć i wracałyśmy z wielką pizzą na obiad, której zapewne wystarczy również na kolację.

poniedziałek, 6 lutego 2017

Pamiętnik Studentki cz 4

Dzień czwarty

W ciągu dnia poruszyłyśmy temat mieszkania, że sumie mogłoby się to nam opłacać, ewentualnie poszłybyśmy do pracy na pół etatu, albo na weekendy. Zaczęłyśmy zarzucać się plusami mieszkania w wynajętym mieszkaniu i w akademickim pokoju, bardzo mi się podobała nasza dyskusja i od słowa do słowa zaczęłyśmy przeglądać oferty wynajmu. Choć ceny na tą chwilę były dość wysokie ze względu na rozpoczynający się rok akademicki i sezon studencki, to wiele przyjemności sprawiało mi przeglądanie zdjęć mieszkań i wyobrażanie sobie mnie na tych fotografiach w tych pokojach.
Na tych przyjemnościach zleciało nam pół dnia, a po wczorajszych wydatkach pozostałyśmy w pokoju i tutaj przyrządziłyśmy sobie wszystkie posiłki. Przy okazji wspólnie ustaliłyśmy, że jak wrócimy do przeglądania mieszkań to koniecznie zwrócimy uwagę na kuchnie. Julita poopowiadała mi o swoich horyzontach i umiłowaniach kulinarnych co zdecydowanie przypadło mi do gustu, bo któż nie lubi włoskiej kuchni, letnich orzeźwiających sałatek, owocowych koktajli i wielu innych rzeczy na myśl o których wprost ciekła mi ślinka, gdy Julita to wszystko opowiadała no i ta pasja w jej głosie. Gdy zaczęła mówić o deserach musiałam jej przerwać błagając o litość dla moich głodnych zmysłów.
Wieczorem gdy już dogadałyśmy szybko kolejność wieczornej toalety i Julita już się szykowała do pójścia do łazienki naszą uwagę przykuło pukanie do drzwi. Serce zabiło mi mocniej i setki myśli i wyobrażeń w jednej sekundzie przebiegły mi przez głowę. Julita odrzuciła swoje rzeczy na swoje spanie i w mgnieniu oka znalazła się pod drzwiami delikatnie je uchylając.
Nasza ostatnia współlokatorka nieśmiało przekroczyła próg. Pierwsze wrażenie na jej widok to skromna dziewczyna o nieśmiałym wyrazie twarzy, kasztanowych włosach spiętych w kuc i grzywką kończącą równo z oprawką prostokątnych okularów, zadartym nosie i niewielkim uśmiechem oddającym powitanie. Kurtka jeans i luźna biała bluzka dość ciekawie się komponowały ze z czarną spódniczką za kolana, a zwieńczeniem były klasyczne czarno-białe trampki. Przywitałyśmy się i od razu się przedstawiłyśmy i wiem już, że mam przyjemność z Olgą.
Ustaliłyśmy, że Olga rozpakuje się jutro, a dziś weźmie sobie tylko strój na noc i rzeczy do mycia, gdyż jest już dość późno, ale jak to z nami dziewczynami, tak szybko nie zaśniemy.

Po tym jak pościeliliśmy jej łóżko za co była bardzo wdzięczna i widać po niej było zmęczenie podróżą pochłonęłyśmy się w rozmowie i tak pomimo zmęczenia po podróży Olga wytrzymała z nami do drugiej w nocy, zaplanowałyśmy na jutro rozpakowywanie się i małe tourne po mieście.

Pamiętnik Studentki cz 3

Dzień trzeci

Wczoraj nikt już się do nas nie wprowadził, więc dziś kolejny dzień wyczekiwania, w sumie nie zostało też dużo czasu, bo jak nie patrzeć 1 październik już za trzy dni, oczywiście to tylko oficjalne rozpoczęcie roku akademickiego i jest to jeszcze czas na wprowadzenie się i aklimatyzację to ja nie chcę dłużej już czekać i najchętniej już teraz bym chciała się dowiedzieć z kim jeszcze przyjdzie mi dzielić pokój przez najbliższy rok, a może kilka lat.
Wyruszyłyśmy na zapoznanie się z okolicą bliższą i dalszą, naszym celem dziś było zlokalizowanie punktów gastronomicznych koło akademika i uczelni, oraz za namową Julii miejsc gdzie mogły byśmy iść potańczyć, w tej kwestii była niesamowicie nieugięta i nawet na wiadomość, że nie jestem dobra w tańcach zapewniła mnie, że będę sobie świetnie radzić bo zostanie moją personalną instruktorką, przy okazji dowiedziałam się, że ma na swoim koncie doświadczenia taneczne poprzez kilkuletnie kursy w szkole tanecznej.
Zjadłyśmy obiad na mieście i po rachunkach widać, że to nie jest dla mnie opcja na dłuższą metę.
Pod wieczór czasu poświęciłam Pawłowi, a gdy Julita poszła się myć weszłam na Skype i zobaczyliśmy się pierwszy raz od kilku dni, tak naprawdę to jeszcze nigdy tak ze sobą nie rozmawialiśmy, w sumie mieszane mam uczucia po takiej formie rozmowy, wolę jak jest przy mnie, blisko. Oczywiście pojawiły się pierwsze pytania jak z odwiedzinami, ale nie byłam przygotowana na rzetelną odpowiedź więc obiecałam, że się zorientuję w temacie, ale z wizytą w akademiku może być spory problem, a już na pewno z noclegiem, może coś sobie wynajmie na noc, gdyż sporą część dnia stracimy na czas podróży i niewiele z tego wyniknie dla nas, a po takiej rozłące na pewno oboje będziemy chcieli spędzić trochę czasu na osobności.

Po powrocie z łazienki położyłam się, a Julia zaczęła mnie wypytywać troszkę o Pawła, zapewne co nieco słyszała podczas pobytu w łazience, opowiedziała mi także o sobie, do niedawna była w związku, ale nie ułożyło im się najlepiej, dużą rolę w jej rozstaniu wywołał przyjazd tutaj i rozłąka. Gdy zmieniłyśmy temat rozmawiałyśmy o mieszkaniu w akademiku i dowiedziałam się, że mieszkanie w tym pokoju i w tym roku i z nią nie oznacza absolutnie, że będziemy tak mieszkały również w następnych latach, bardzo możliwe jest zakwaterowanie w innych pokojach z nowymi ludźmi. Jest to też niewątpliwie kwestia rezerwacji, można przecież złożyć podanie na pewno i na przyszły rok kwaterunki pozostają bez zmian, ale jest jeszcze jedna opcja, jak się grupa zorganizuje to można też wyprowadzić się z akademika i wynająć mieszkanie z dobrym dojazdem do szkoły. I to by była też dobra myśl mieszkanie na trzy osoby może nawet każda by miała swój pokój i brak ograniczeń, mogłabym zaprosić Pawła. To na pewno temat do którego będę chciała jeszcze wrócić i to szybko bo widzę w nim mnóstwo plusów.