czwartek, 16 lutego 2017

Pamiętnik Studentki cz 6

Dzień szósty

Co za wpadka… Wstałam rano było koło szóstej, ale byłam tak zaspana, że jeszcze w ogóle nie kontaktowałam, a bardzo chciało mi się siku, jak nic to zasługa wczorajszego piwa o smaku tequili, więc w pół przytomna podążyłam do łazienki, gdy stanęłam jak wryta i poczułam gorąco rozpływające się po moim ciele gdy zobaczyłam wycierającą się po prysznicu Julię. Wiedziałam, że zamek jest zepsuty, obie dziewczyny uprzedziłam o tym, a mimo to nawet nie zapukałam tylko się wpakowałam jakbym sama tu mieszkała. Zmieszanie jakie mnie ogarnęło nie pozwoliło mi nawet wydusić z siebie słowa, to Julia pierwsza powiedziała jak gdyby nigdy nic:
- Co tam?
- Yyy…, przepraszam…, nie wiedziałam…, że no…, że łazienka…
- Jest zajęta? – Odpowiedziała jak gdyby nic się nie stało.
- Yyy…, tak…
- Zaraz wychodzę, nie krępuj się.
Oparłam się o umywalkę nie wiedząc do końca co począć, a Julia spokojnie kończyła wycieranie swojej skóry o jasnej karnacji, myślałam że ta chwila się nie kończy, myśli o zakłopotaniu ciągle kołatały mi w głowie, a zaczęły się już pojawiać też takie, które krytykowały ją za tak długie wycieranie, gdy mój pęcherz tak napierał na mnie.
Założyła jeszcze na siebie jeden ze swoich kompletów czarnej bielizny składający się z biustonosza i czegoś w rodzaju stringów i tak wyszła z łazienki. A ja pozostałam w niej sama ze swoim rozpalonym ze wstydu ciałem. Przypomniało mi się też co kiedyś powiedziała Marta, choć dotyczyło to czegoś zupełnie innego, nie do końca pamiętam czego, ale powiedziała wtedy ”niech się wstydzi ten kto widzi”, jej jak te słowa teraz do mnie pasują.
Gdy wyszłam Julita siedziała na łóżku w samej bieliźnie przeglądając portale społecznościowe w smartfonie. Usiadłam obok i jeszcze raz ją przeprosiłam.
- Nie ma za co, nie Twoja wina że zamek od środka nie działa, a po za tym to jesteśmy kobietami i jesteśmy tak samo zbudowane, nie mam nic czego ty nie masz, a Ty nie masz nic czego mi brakuje i nie zadręczaj się tym, bo mi też i Oldze również może się zdarzyć, że wparujemy do łazienki kiedy ty będziesz brała prysznic. Żyjemy w akademiku takie rzeczy mają miejsce – położyła mi w tym czasie dłoń na ramieniu, po czym jeszcze dodała – choć przytul się, żebyś wiedziała że się nie gniewam i Ty również nie masz się za co winić.
Z lekkim oporem przytuliłam się do niej, Julita pogładziła mnie po plecach w geście podniesienia na duchu.
- No dobra może zrobimy coś do jedzenia, wybierasz się na rozpoczęcie roku?
- No tak.
- No to się zbieraj, ja zaraz się ubieram.
Ten dzień był dla mnie zdecydowanie ponad moje tempo życia. W sumie ledwo zdążyłyśmy na rozpoczęcie roku, a po drodze nie mogłam znaleźć żadnego tematu jakim mogłabym nawiązać rozmowę z Julią, nie potrafiłam też rozwinąć tematów jakie ona poruszała. Cały czas czułam się źle z tym co się stało rano.
Na wieczór zorganizowałyśmy sobie butelkę różowego kalifornijskiego wina, którą we trzy błyskawicznie opróżniłyśmy w toastach za pomyślne przejście semestru.

Po wszystkim poprosiłam dziewczyny, abym to ja się umyła jako pierwsza, chcę jak najszybciej zakończyć ten dzień i zasnąć, liczę że to mi pomoże wrócić do normalności jutro.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz