wtorek, 31 stycznia 2017

Pamiętnik Studentki cz 2

Dzień drugi.

W sumie całe te wprowadzanie do tego pokoju nie okazało się aż tak prostą czynnością jakby to się zdawało, ułożenie w szafie wszystkich ciuszków, rozłożenie moich kosmetyków, wacików, papilotków i innych akcesoriów w łazience i po półkach z zachowaniem świadomości, że miejsca trzeba zrobić jeszcze dla dwóch osób okazało się dość niełatwe i zanim się zorientowałam był już prawie wieczór a ja głodna popędziłam do sklepu kupić chlebuś masło i troszkę wędliny. Nie widziałam tu żadnej kuchni do samodzielnego przygotowania jedzenia, zapewne w obawie przed nieodpowiedzialnymi studentami, ale na wszystko jest sposób, jak już się wprowadzą moje współlokatorki to spróbuje poruszyć temat składki na jakąś kuchenkę elektryczną. Zawsze to coś, bo nie wszystko przygotuje się w mikrofali z korytarza, która nie jedno już przeszła sądząc po tym jak się prezentuje, no i chyba wczoraj ktoś jej używał, a skoro słychać ją było zza zamkniętych drzwi to można mieć pewne wątpliwości co do stanu urządzenia.
No i jedyne co mi wczoraj jeszcze pozostało to położyć się spać na tym tapczanie, w którym na szczęście był pojemnik z pościelą i kocem. Spanie może nie należało do najprzyjemniejszych ale idzie się przyzwyczaić.
Poranna toaleta i słyszę jak ktoś przekręca kluczyk w drzwiach. Cóż nowa współlokatorka, a ja co? W łazience ze szczoteczką w zębach i w różowej piżamce w myszkę Miki wesoło machającą na dobranoc lub dzień dobry w zależności od pory dnia. Kończę pospiesznie myć zęby opłukuje je wodą i przed drzwiami jeszcze łapię mocny wdech, jakby za drzwiami miał stać wielce oczekiwany gość, a ja jakbym zbierała odwagę przez powitaniem.
- Cześć, jestem Kasia.
- Cześć, Julita, będziemy razem mieszkać widzę. – Stwierdziła uśmiechając się serdecznie. – Łóżko po prawej widzę, że jest zajęte, chętnie wezmę te po lewej masz coś przeciwko?
- Skąd, że śmiało możesz się rozłożyć. – Dopiero po chwili zrozumiałam jak to zabrzmiało, ale chyba za długo to trwało, by sprostować swoją wypowiedź, więc spłonęłam rumieńcem i zabrałam rzeczy do przebrania się i wróciłam do łazienki.
- Dzięki.
Julita moja pierwsza współlokatorka, śliczna dziewczyna, szczupła, wyższa o jakieś pięć centymetrów, musi mieć około metr siedemdziesiąt, zadbane jasne blond włosy i delikatny makijaż podkreślający jej pociągłą twarz. Jak dobrze dostrzegłam ma mały kolczyk w nosie. Przyszła w luźnej błękitnej bluzce ze sporym dekoltem i czarnych legginsach, a na stopach lekkie czarno-białe trampki. Ogólnie wydaje się być całkiem spoko, ciekawe czy dojdzie dziś jeszcze trzecia, chciałabym już wiedzieć z kim będę mieszkać, czekanie w niepewności jest nieprzyjemnym doświadczeniem, lubię mieć dość szybko podawane na tacy to co mnie czeka.
- Może pomóc Ci się rozpakować, mam to już za sobą i wiem, że to wcale nie jest hop siup.
- Jasne. – Odpowiedziała z zadowoleniem.
- Powiedz mi tylko co gdzie chcesz mieć, żebyś wiedziała co gdzie leży.
Dostałam od Julity wytyczne, aby lepiej wszystko spamiętać po jednej rzeczy od razu położyłam na poszczególne półki, na górze swetry bluzy, środkowa półka topy bluzki, trzecia spodnie i obok spódnice. Do szafy koszule, sukienki i szybko się okazało, że zabraknie miejsca więc górna półka została przeniesiona do szafy na wieszaki, a w jej miejsce powędrowały ręczniki. Bielizna i skarpetki do najniższej szuflady, a kosmetyki do szuflady powyżej. Następnie zaczęło się przekładanie rzeczy, aby uzyskać lepszą orientację w tym co się znajduje w poszczególnych półkach.
Nie wiem czy powinnam pisać o takich rzeczach, ale jej bielizna to zawsze komplet zarówno góra jak i dół musiały być zawsze kupowane razem, u mnie znaleźć można ledwo jeden komplet i to taki który zafundowałam sobie na studniówkę, o całej reszcie śmiało można powiedzieć, że każda część jest z innej parafii, może kilka rzeczy na upartego łączę w komplet, choć wiem że nim nie są. Troszkę jej tego zazdroszczę, no i większość to skąpe stringi, owszem tez mam ale nie aż tyle.
Opowiedziałam jej o rzeczach jakie odkryłam do tej pory czyli o nie zamykających się drzwiach do łazienki, mikrofali na korytarzy i jeszcze paru innych rzeczach na które się natknęłam i jest to zapewne dopiero początek odkryć, opowiedziałam jej również o pomyśle z kuchenką elektryczną i ten pomysł wyraźnie jej się spodobał. Poruszyłyśmy troszkę tematów kulinarnych pewnie będziemy na zmianę kucharzyły, a może nawet we trzy bo liczę również na podobną reakcję trzeciej lokatorki tego lokum.
Dalszą część dnia spędziłam na lekturze książki, którą zaczęłam w drodze do tego miejsca z domu, muszę też koniecznie znaleźć jakąś bibliotekę publiczną i założyć sobie kartę, bo książki to jedna z moich pasji. Czytanie przerywałam gdy nadchodziły wiadomości od mojego chłopaka, który nieprzerwanie przypomina mi o swojej tęsknocie, a to dopiero kilka dni.

Wieczorem wybrałyśmy się do sklepu celem uzupełnienia zapasów dla Julity, a na jutro umówiłyśmy się na wypad do galerii handlowej, nie ma nic lepszego niż zakupy na poznanie drugiej osoby twierdzi moja najlepsza koleżanka z ogólniaka Marta. Troszkę żałuje, że nie jesteśmy tu razem niestety wybrała rachunkowość i studia rozpoczyna nad morzem, gdzie będą wynajmować pokój wraz ze swoim chłopakiem, dla którego okolice morza to jedyne miejsce gdzie mógł rozwijać swoją pasję związaną z żeglarstwem. 

poniedziałek, 30 stycznia 2017

Pamiętnik Studentki cz 1

Dzień pierwszy.

Witajcie, mam na imię Kasia, bardzo popularne imię wśród dziewcząt, ale mniejsza o to. Właśnie zaczynam, że tak się wyrażę nowy etap w swoim życiu, po maturze wybrałam się na studia administracyjne niestety w mojej małej mieścinie próżno szukać dobrej uczelni na której mogłabym studiować, w sumie to nie ma żadnej uczelni, jedynie filie prywatnych szkół. Decyzja jaką podjęłam to zapisanie się na studia w stolicy. W między czasie załatwiłam większość formalności zaraz po tym jak zostałam przyjęta, między innymi te najważniejsze dla świeżo upieczone studentki administracji, czyli lokum. W sumie nie było aż tak proste jak mi się wydawało, ale pomijając wszelkie przygody z tym związane jestem w Warszawie i siedzę na łóżku, tapczanie, czymkolwiek to jest na meblu do spania i rozpoczynam mój pierwszy w życiu dziennik.
Celowo nie wskazuję dokładniejszej lokalizacji, abyście nie mogli mnie namierzyć, w sumie nie wiem czy powinniście mi wierzyć, że naprawdę mam na imię Kasia, bo cóż może moje imię jest tak rzadko spotykane, że od razu, bądź w niedługim czasie została bym namierzona przez znajomych. Dlatego póki co chcę pozostać Kasią co przyjechała do stolicy nie wiadomo skąd, ale z jakiejś mieściny i właśnie wprowadziła się do akademika, pewna informacja to ta, że faktycznie będę studiować administrację i to że wszystko co teraz będę tu zapisywać jest prawdą i wydarzyło się naprawdę. Będą to również moje szczere przemyślenia, oczywiście nie wszystkie, ale na pewno te którymi zechciałam się na podzielić.
Co tu napisać, może opiszę ten lokal w którym zamieszkam przez najbliższe trzy do pięciu lat. Byliście nad morzem w tanich pokojach gościnnych, jeżeli tak to ten pokój takowe przypomina, spanie z jasnego drewna i część do spania trochę twarda z jakiegoś zielonego materiału, na pewno nie skóra i nie welur, nie wiem jeszcze jak się je otwiera i czy mogę liczyć na skrytą gdzieś pościel. Takie łóżka w pokoju są trzy, zatem możliwe jest pojawienie się nowych osób, jak mniemam dziewczyn, gdyż nie było nigdzie mowy o koedukacyjnych pokojach. Do każdego łóżka można powiedzieć, że przynależy pusta szafa z pięcioma wieszakami na start, zdążyłam się zorientować w wyposażeniu dwóch pozostałych, do tego proste studenckie biurko z lampką do poświecenia sobie przy lekturze. Dodatkową mini gwiazdkę lokal otrzymuje za wiszący kilkunastoletni przynajmniej telewizor jak to mawia tato z dupą i dekoderem DVB-T. Całe szczęście jest WI-FI co otwiera mi okno na świat i dostęp do tych informacji bez których nie byłoby mi łatwo się obyć.
Plusik również za łazienkę z prysznicem, co prawda będę ją dzieliła zapewne z dwiema osobami, ale lepsze to niż toaleta na korytarzu, ale jest jeden mankament ktoś musiał uszkodzić blokadę w drzwiach i nie jest możliwe zamknięcie się od środka, ech. Trzeba to będzie zgłosić, na pewno jest jakiś serwis od nagłych wypadków.
Ciekawe jak to jest z wizytami gości, tzn. na pewno mogę przyjść, ale jak wygląda kwestia noclegu, myślę o swoim chłopaku w końcu nie bardzo mi się uśmiecha jeździć co miesiąc do domu aby się z każdym zobaczyć, a tak to może by się udało żeby czasem przenocował tu ze mną. Tylko zaraz współlokatorki tu będę, ciężko się z tym wszystkim od razu oswoić. Rozpakuje się i do końca dnia będę miała wolne dla siebie, no jeszcze może tylko wyskoczę do sklepu, gdyż posiadam tu również małą typowo studencką lodówkę, zatem postaram się zasilić ją przez wizytę w pobliskim dyskoncie/ Ciekawe czy ktoś jeszcze dziś się wprowadzi.