Dzień drugi.
W sumie całe
te wprowadzanie do tego pokoju nie okazało się aż tak prostą czynnością jakby
to się zdawało, ułożenie w szafie wszystkich ciuszków, rozłożenie moich
kosmetyków, wacików, papilotków i innych akcesoriów w łazience i po półkach z
zachowaniem świadomości, że miejsca trzeba zrobić jeszcze dla dwóch osób
okazało się dość niełatwe i zanim się zorientowałam był już prawie wieczór a ja
głodna popędziłam do sklepu kupić chlebuś masło i troszkę wędliny. Nie
widziałam tu żadnej kuchni do samodzielnego przygotowania jedzenia, zapewne w
obawie przed nieodpowiedzialnymi studentami, ale na wszystko jest sposób, jak
już się wprowadzą moje współlokatorki to spróbuje poruszyć temat składki na
jakąś kuchenkę elektryczną. Zawsze to coś, bo nie wszystko przygotuje się w
mikrofali z korytarza, która nie jedno już przeszła sądząc po tym jak się
prezentuje, no i chyba wczoraj ktoś jej używał, a skoro słychać ją było zza
zamkniętych drzwi to można mieć pewne wątpliwości co do stanu urządzenia.
No i jedyne co
mi wczoraj jeszcze pozostało to położyć się spać na tym tapczanie, w którym na
szczęście był pojemnik z pościelą i kocem. Spanie może nie należało do
najprzyjemniejszych ale idzie się przyzwyczaić.
Poranna
toaleta i słyszę jak ktoś przekręca kluczyk w drzwiach. Cóż nowa
współlokatorka, a ja co? W łazience ze szczoteczką w zębach i w różowej piżamce
w myszkę Miki wesoło machającą na dobranoc lub dzień dobry w zależności od pory
dnia. Kończę pospiesznie myć zęby opłukuje je wodą i przed drzwiami jeszcze
łapię mocny wdech, jakby za drzwiami miał stać wielce oczekiwany gość, a ja
jakbym zbierała odwagę przez powitaniem.
- Cześć,
jestem Kasia.
- Cześć,
Julita, będziemy razem mieszkać widzę. – Stwierdziła uśmiechając się
serdecznie. – Łóżko po prawej widzę, że jest zajęte, chętnie wezmę te po lewej
masz coś przeciwko?
- Skąd, że
śmiało możesz się rozłożyć. – Dopiero po chwili zrozumiałam jak to zabrzmiało,
ale chyba za długo to trwało, by sprostować swoją wypowiedź, więc spłonęłam
rumieńcem i zabrałam rzeczy do przebrania się i wróciłam do łazienki.
- Dzięki.
Julita moja
pierwsza współlokatorka, śliczna dziewczyna, szczupła, wyższa o jakieś pięć
centymetrów, musi mieć około metr siedemdziesiąt, zadbane jasne blond włosy i
delikatny makijaż podkreślający jej pociągłą twarz. Jak dobrze dostrzegłam ma
mały kolczyk w nosie. Przyszła w luźnej błękitnej bluzce ze sporym dekoltem i czarnych
legginsach, a na stopach lekkie czarno-białe trampki. Ogólnie wydaje się być
całkiem spoko, ciekawe czy dojdzie dziś jeszcze trzecia, chciałabym już
wiedzieć z kim będę mieszkać, czekanie w niepewności jest nieprzyjemnym
doświadczeniem, lubię mieć dość szybko podawane na tacy to co mnie czeka.
- Może pomóc
Ci się rozpakować, mam to już za sobą i wiem, że to wcale nie jest hop siup.
- Jasne. –
Odpowiedziała z zadowoleniem.
- Powiedz mi
tylko co gdzie chcesz mieć, żebyś wiedziała co gdzie leży.
Dostałam od
Julity wytyczne, aby lepiej wszystko spamiętać po jednej rzeczy od razu
położyłam na poszczególne półki, na górze swetry bluzy, środkowa półka topy
bluzki, trzecia spodnie i obok spódnice. Do szafy koszule, sukienki i szybko
się okazało, że zabraknie miejsca więc górna półka została przeniesiona do
szafy na wieszaki, a w jej miejsce powędrowały ręczniki. Bielizna i skarpetki
do najniższej szuflady, a kosmetyki do szuflady powyżej. Następnie zaczęło się
przekładanie rzeczy, aby uzyskać lepszą orientację w tym co się znajduje w
poszczególnych półkach.
Nie wiem czy
powinnam pisać o takich rzeczach, ale jej bielizna to zawsze komplet zarówno
góra jak i dół musiały być zawsze kupowane razem, u mnie znaleźć można ledwo
jeden komplet i to taki który zafundowałam sobie na studniówkę, o całej reszcie
śmiało można powiedzieć, że każda część jest z innej parafii, może kilka rzeczy
na upartego łączę w komplet, choć wiem że nim nie są. Troszkę jej tego
zazdroszczę, no i większość to skąpe stringi, owszem tez mam ale nie aż tyle.
Opowiedziałam
jej o rzeczach jakie odkryłam do tej pory czyli o nie zamykających się drzwiach
do łazienki, mikrofali na korytarzy i jeszcze paru innych rzeczach na które się
natknęłam i jest to zapewne dopiero początek odkryć, opowiedziałam jej również
o pomyśle z kuchenką elektryczną i ten pomysł wyraźnie jej się spodobał.
Poruszyłyśmy troszkę tematów kulinarnych pewnie będziemy na zmianę kucharzyły,
a może nawet we trzy bo liczę również na podobną reakcję trzeciej lokatorki
tego lokum.
Dalszą część
dnia spędziłam na lekturze książki, którą zaczęłam w drodze do tego miejsca z
domu, muszę też koniecznie znaleźć jakąś bibliotekę publiczną i założyć sobie
kartę, bo książki to jedna z moich pasji. Czytanie przerywałam gdy nadchodziły
wiadomości od mojego chłopaka, który nieprzerwanie przypomina mi o swojej tęsknocie,
a to dopiero kilka dni.
Wieczorem
wybrałyśmy się do sklepu celem uzupełnienia zapasów dla Julity, a na jutro
umówiłyśmy się na wypad do galerii handlowej, nie ma nic lepszego niż zakupy na
poznanie drugiej osoby twierdzi moja najlepsza koleżanka z ogólniaka Marta.
Troszkę żałuje, że nie jesteśmy tu razem niestety wybrała rachunkowość i studia
rozpoczyna nad morzem, gdzie będą wynajmować pokój wraz ze swoim chłopakiem,
dla którego okolice morza to jedyne miejsce gdzie mógł rozwijać swoją pasję
związaną z żeglarstwem.