Dzień siódmy
Pierwszy dzień
wykładów, spodziewałam się chyba wolniejszego tempa, a tu na każdym wykładzie
tempo przekazywania informacji było dość spore, wielu rzeczy nie udało mi się
zanotować. Najgorsze było prawo administracyjne, profesorka korzystając z
rzutnika kładła folie z tekstem, który należało przepisać, tempo było zabójcze
widziałam jak niektóry po pierwszych trzech tekstach to zaczęli się poddawać,
to szukali możliwości współpracy umawiając się na przepisywanie po połowie
wyświetlanego tekstu i praktycznie wszystko z paragrafami z ustawy i kodeksu.
Czy był dziś
jakiś ciekawy wykład – NIE!!!
Cieszę się, że
jestem w pokoju i szykuję sobie paluszki rybne, choć to co się znajduje w nich
ciężko nazwać rybą…
W między
czasie wróciła Olga zajadając się hamburgerem, czułam się pokarana przez ten
dzień. Ale mam nadzieję, że jutro będzie o niebo lepiej, a może po prostu
spokojniej.
Pod wieczór
wróciła Julita, która już integrowała się z nowymi znajomymi. Pierwsze kroki
skierowała do łazienki, a następnie do lodówki w poszukiwaniu czegoś co
zaspokoiłoby jej wilczy apetyt po alkoholu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz